piątek, 9 listopada 2012

"Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie
W nicość przepada - powieścią idioty
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą"

W. Szekspir Makbet

       Tym razem mamy dla Was dzieło naszych rodaków - Grzegorza Jonkajtysa i Marcina Kobyleckiego, którzy zabiorą Was w bardzo smutną opowieść o samotności... Nieznany wirus zniszczył niemal całą ludzką populację. Ci, którzy ocaleli, uciekli na morza i oceany, i dryfują na ogromnych statkach w poszukiwaniu skrawka ziemi, na którą wirus nie dotarł. Ciężar odpowiedzialności za losy tej ekspedycji wziął na siebie jeden człowiek... naukowiec, który wkrótce dokonuje bardzo niepokojącego odkrycia.
      
       Obraz zrealizowany z podziwu godną dbałością o szczegóły, opowiedziany świetnymi kadrami. Od strony technicznej trudno się do czegokolwiek przyczepić. Przyczepić się za to można do postaci, bo trudno odgadnąć czemu miało służyć to dziwne wynaturzenie (że to niby efekty wirusa?). Zdecydowanie lepiej wyglądałyby tam postaci bardziej zbliżone do ludzkich. Być może autorom chodziło o stworzenie kontrastu z melancholijną atmosferą filmu, który kończy się dość zaskakująco zmieniając zupełnie sposób jego odbioru... choć naszym zdaniem zabieg nie trafiony.

       Za to innego zdania byli krytycy filmowi i jurorzy bo film zdobył kilka nagród, wśród których najważniejsze to: nominacja do Złotej Palmy na Festiwalu Filmowym w Cannes, nagroda "Award of Distinction" w międzynarodowym festiwalu Prix Ars Electronica, i główna nagroda "Best of Show" na festiwalu SIGGRAPH 2007.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz